MusicProducers.pl / Produkcja muzyki / Poradniki / Forum
Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - Wersja do druku

+- MusicProducers.pl / Produkcja muzyki / Poradniki / Forum (https://musicproducers.pl)
+-- Dział: PORADNIKI (https://musicproducers.pl/forum-poradniki)
+--- Dział: Wskazówki użytkowników (https://musicproducers.pl/forum-wskazowki-uzytkownikow)
+--- Wątek: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS (/temat-odklamywanie-teorii-o-14-lufs)



Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - Abigail Noises - 25.06.2023

Mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy zajrzą na MP będą ciekawi przeczytać mój kolejny, poniższy tekst, podobnie jak poprzedni, który napisałem o normalizacji (tak aby omówić w nim bardzo złą praktykę podejścia do tego tematu).
Jeśli więc już wiadomo, że ''loudness analizator streamingowych platform'' to nic innego jak informacja o tym, o ile będzie ściszony twój kawałek, czyli zwykłe zjechanie potencjometrem (!), bez żadnych procesów, to pozostaje jeszcze odkłamać teorię -14 LUFS. Na wielu stronach jest napisane, że kawałki muszą być masterowane na -14 LUFS. W gruncie rzeczy ten właśnie temat bardzo wiąże się z moim wcześniejszym postem.

Pierwsza podstawowa rzecz to poziom LUFS. Jeden pisze -14, bo tak mu wychodzi w loudness.com, wtedy nie ma ''kary'' (słowo, które wydumał jeden „zasłużony dla forum użytkownik”). Drugi napisze -10 LUFS, inny -8 a jeszcze inny -7 itp. Najgorsze podejście, według mądrzejszych ode mnie, to -14 LUFS, które często (niestety) jest powielane w necie. Taki kierunek masterowania skutkuje tym co widać poniżej:

[Obrazek: cccc2.jpg]

Jest to „wkładanie teorii'' do głów nowym producentom, przez ludzi, którzy nie rozumieją dzisiejszej muzyki lub/i zależy im na tym aby odciążyć wielkie platformy streamingowe. To coś tak niedobrego jakby przykładowo na portalu o wyścigach, ktoś dawał porady, że jeśli chcesz osiągnąć poziom Maxa Vestappena to najlepiej będzie jak sobie odkręcisz jedno koło – wtedy na pewno ci wyjdzie! To samo tyczy się innych poziomów, jak -10 , -8 itd. Oczywiście są pewne standardy, że EDM powinien mieć między -8 a -6, że hardcore/terror może zejść nawet do -2 LUFS ale... rada jest jedna: muzykę robi się tak głośną na ile jest to możliwe, w zgodzie z danym gatunkiem! I tyle.

A teraz techniczne podejście – dlaczego nie należy słuchać zwolenników, którzy namawiają na -14 LUFS lub inne wartości.
Wpierw taka ciekawostka; już w 2005 roku, jeszcze przed wyjściem ''dyrektywy'' EBU, straszono, że realizatorzy nie będą przyjmować zbyt głośnych kawałków – radio, platformy sprzedażowe jak Beatport itd. Było to celowe, bo miało zmniejszyć koszta ''ustawy'' europejskiej, która wypłynęła z Genewy. Jakby producenci (wszyscy) dostosowali się do tego, to niepotrzebne byłyby normalizacje. Oczywiście mało kto się tym przejął.

Gdy wielkie platformy zobaczyły, że nie mogą nikogo namówić, zastraszyć do „zjechania z głośnością” wprowadziły normalizację, która sama w sobie ma też plusy – pisałem o tym w poprzednim moim poście („Normalizacja głośności – czy jest się czego bać?”). W skrócie: masz wszystko na jednym poziomie i nie martwisz się, że zaraz „wystrzeli ci coś w kosmos”.
Dlaczego więc w top Billboardu kawałki dalej są robione na -6 LUFS integrated, i czemu wszyscy chcieliby osiągnąć taki poziom muzyki, jakości? Z jakiego powodu te kawałki mają po setki milionów wyświetleń?
Teraz zajrzyjcie na tę stronę – znalazłem najbardziej przystępną (z wielu) gdzie odkłamują niedorzeczne porady.




Tłumaczenie (tłumacz google):


Czemu oni to robią?


Główne platformy robią to już od jakiegoś czasu. Spotify kiedyś obniżyło poziom odtwarzania z -11 zintegrowanych LUFS do -14. Oznacza to, że obniżyli poziom docelowy o 3dB / 3LU. Powodem, dla którego to robią, jest doświadczenie użytkowników.


Jedną z najczęstszych skarg słuchaczy są niespójności w głośności. Zarządzanie głośnością działa tak aby temu zaradzić.


Co to dla mnie znaczy?


Sprawi, że uwierzysz, że oznacza to, iż musisz się dopasować. Powiedzą ci, że trzeba opanować ten poziom, aby uzyskać najlepszy możliwy wynik. To jest chybiona rada. Co gorsza, całkowicie mija się to z celem platform wdrażających zarządzanie głośnością!


Jak to działa?


Gdy master jest dystrybuowany na ich platformę, Spotify analizuje względną głośność utworu i po prostu zwiększa lub zmniejsza poziom głośności, aby dopasować go do docelowego poziomu odtwarzania za pomocą prostych, nieniszczących (utwór) zmian wzmocnienia. Nie różni się to niczym od ściągania suwaka na ścieżce.


Mają też ogranicznik na miejscu, ale należy zrozumieć, że nie służy on do normalizacji, ale do zapobiegania przesterowaniom podczas zmiany wejścia wzmocnienia.


Oto praktyczny przykład: powiedzmy, że opanowuję piosenkę do zintegrowanej -10 LUFS. Docelowy poziom odtwarzania Spotify to -14 LUFS zintegrowany. 1 LU odpowiada 1 dB. Więc ściszają mój master o 4dB. Otóż to! Nie wyrządzono żadnych szkód. Wszystko, co zrobili, to po prostu ściszyli, tak jak przy użyciu prostej regulacji głośności. Platformy, które to robią, są na ogół dość nieśmiałe, jeśli chodzi o to, w jaki sposób i do jakiej liczby celują. Jednak ciekawi i entuzjastyczni inżynierowie z całego świata zmierzyli wydajność odpowiednich platform i udostępnili te informacje online.


To jest świetne, ale jak zwykle, ludzie biorą te rzeczy zbyt dosłownie i zanim się zorientujesz, wszyscy mówią o stworzeniu osobnych wzorców dla każdej platformy. Niestety, takie nastawienie całkowicie mija się z celem zarządzania głośnością. Co gorsza, zmusza ludzi do podążania ścieżką, na której podejmują decyzje na podstawie jakiejś arbitralnej liczby, w przeciwieństwie do zalet samego dźwięku
Więc mam to zignorować? 
Nie. Nie ignorujesz tego. Po prostu sobie to uświadomisz.


Na samym końcu mamy tekst o tym, że przesterowane kawałki nie są dobre (co jest zrozumiałe) i strona proponuje użycie FG-X od Slate Digital – reklama, więc można przestać czytać.


Z kolei ten producent w bardzo przystępny sposób tłumaczy co się stanie, jak będziemy ściszali nasze kawałki zgodnie z wytycznymi loudness.com. Polecam włączyć napisy PL. Co ciekawe gość chwali normalizację i bardzo ją lubi, mówi o jej zaletach.




Najważniejsze w tym filmiku jest to:


Przykładowo – nasłuchałeś się złotych rad z neta – robisz kawałek aby „nie urazić” platformy Spotify – wychodzi ci jakiś poziom LUFS, dajmy na to -13 – nie masz ''kar'' i cieszysz się, że twój kawałek na Spotify BRZMI TAK SAMO JAK NAJLEPSZYCH muzyków na świecie - nie możesz w to uwierzyć. Wyłączasz normalizację w Spotify i... kupa. Kawałek twój zostaje na -12 a innych topowych, do których chciałeś się podpiąć, poszybowały w górę i brzmią... ZAJEBIŚCIE.


Rozumiesz już jaki jest sens ściszania tracków w czasie produkcji? ŻADEN. Muzykę robi się, aby brzmiała czysto, dobrze, o porządnej separacji, z szeroką sceną i energią. Jak będziesz ściszał kawałek, podczas masteringu, i obserwował LUFS (zgodnie z wytycznymi loudness.com), to tylko odejmiesz pracę platformom streamingowym i w efekcie zaszkodzisz jakości twego dzieła. Głośna muzyka, co by to nie znaczyło, w wielu gatunkach jest wielce pożądana – EDM, trance, techno...


Jeszcze jeden bardzo ważny wniosek: po wyłączeniu normalizacji mamy dość sporą różnicę w poziomie głośności (twój track na -12 i obok utwór PRO na -6), jeśli ktoś jest uparty i pomyśli: ''pal licho tę głośność, zawsze mogę sobie podkręcić gain i dalej będę brzmiał jak top'' to bardzo się myli. Pomimo podkręcenia głośności utwór nie będzie brzmiał już tak jak w czasie normalizacji porównując go do czołowych tracków. Kwestia jest złożona i specyficzna.


Do tego pamiętaj, że tracki wciąż wychodzą na CD, nawet Vinyle przechodzą drugą młodość. Kawałki możesz kupić na Beatport, Juno, Hardtunes itp. Cyfrowo nie kupujesz kawałków znormalizowanych! Słuchasz je takimi jakimi zostały stworzone przez muzyków i zmasterowane przez wytwórnie.


Nie martw się za bardzo ''Lufsem'' i wytycznymi, które wypisują w necie. Bardziej należy skupić się na wzorowych kawałkach tych, które zajmują topowe pozycje w świecie (np. w danym gatunku) i analizować je względem swoich produkcji. Wtedy to sprawdzasz LUFS porównując z profesjonalnymi produkcjami (tracki referencyjne). Bo jeśli będziesz dążył do 0.00 w loudness.com i masterując ograniczysz się LUFS'ami, to „zrobisz sobie pod górkę”.


Analizując wypowiedzi innych uczestników tej ciekawej tematyki (normalizacja, loudness.com, LUFS) cieszę się, że tacy użytkownicy jak Sowa i In-Tegral zgadzają się ze mną w tym, że żadna wojna głośności nie istnieje. Technika poszła tak do przodu, że kawałki mogą być głośne i dobre (w swoim muzycznym stylu) – ale do tego trzeba dojrzeć – wypracowana technika, doświadczenie i mentalność. To, że na przestrzeni lat muzyka stawała się coraz głośniejsza nie oznacza przecież żadnej wojny. Termin ''wojna głośności'' oczywiście jest używany, w takim ujęciu, że utwory stawały się coraz głośniejsze od początków rejestracji muzyki.


Kończąc – NIE normalizujcie swoich kawałków w czasie masteringu, nie zaniżajcie LUFS – tego nie robi żaden świadomy producent. -14 LUFS, czy inne wartości, to bzdura (prócz „widełek”, w które należałoby się wpasować analizując tracki referencyjne). Nie wyręczaj normalizacji, ona i tak ci ściszy kawałek na streamie, ale powód jest już wiadomy i mam nadzieję, że jasno i przystępnie przeze mnie wyłożony.



RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - In-Tegral - 25.06.2023

Ciekawe skąd Ty czerpiesz ten szamanizm, pewnie od jakiegoś szura w stylu Mike Bozzi, czy Randy Merill, co traktują muzykę homeopatycznie. Zacznij czerpać wiedzę, z odpowiednich źródeł np. od studiouziutka.pl, którzy mają styczność z PRO audio, a nie od jakichś czopków co nic nie osiągnęli!


RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - In-Tegral - 26.06.2023

Dobra, teraz trochę konkretniej. "Wojna głośności" nie wynika z jakiegoś "widzimisię" tylko z tego, że wiedza, doświadczenie oraz technologia w muzyce, idzie cały czas do przodu. Dzięki temu jesteśmy w stanie tworzyć coraz bardziej precyzyjne miksy, które koniec końców pozwalają na dużo głośniejsze mastery z "mniejszymi skutkami ubocznymi" i co najlepsze, wszystko "in the box" bez wydawania kosmicznych pieniędzy na sprzęt, pomieszczenie i akustykę. 20-30 lat temu to było nie do pomyślenia. Mamy dzisiaj spektralne saturatory/clippery, które już mają wbudowane funkcje psychoakustyki, a nie oszukujmy się, przy wyciąganiu bardzo wysokich wartości LUFS psychoakustyka jest bardzo istotna, dlatego byle ziutek nie zrobi głośnego miksu/masteringu w dobrej jakości (no chyba, że nasz utwór to dwa pady z pluckiem, to wtedy nie mamy o czym mówić). Są dostępne również inteligentne EQ, które wpływa na nasze brzmienie "na żywo" analizując cały czas sygnał i poprawiając wartości w czasie rzeczywistym, mamy również inteligentne kompresory, które również działają w podobny sposób i wiele innych. Dzięki temu wszystkiemu, mamy możliwość uzyskania kosmicznej głośności, która wciąż brzmi bardzo czysto i przyjemnie dla ucha, nawet w takich gatunkach, które z punktu widzenia takiej wiedzy czysto akademicko/książkowej nie mają prawa istnieć, no bo jak miksować główne dźwięki, gdzie każdy z nich zawala całe pasmo? Uznane by to zostało za po prostu błąd aranżacyjny, który trzeba naprawić. Co do targetowania LUFS pod dane serwisy, podtrzymuje swoje zdanie, jest to totalnie bez sensu.


RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - Abigail Noises - 27.06.2023

Mamy dzisiaj spektralne saturatory/clippery, które już mają wbudowane funkcje psychoakustyki, a nie oszukujmy się, przy wyciąganiu bardzo wysokich wartości LUFS psychoakustyka jest bardzo istotna.

Zestaw świetnych clipperów a wśród nich perełka od NEWFANGLED AUDIO ;)
https://integraudio.com/7-best-clippers/



A tutaj nr 1 jak dla mnie.





A tu krótki short do tematu (polecam napisy PL :):





RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - In-Tegral - 27.06.2023

Saturate od Newflanged to zloto, generalnie cala firma to zloto, maja bardzo dobre pluginy.


RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - Abigail Noises - 30.06.2023

Ciekawa analiza LUFS, topowych produkcji z Top Billboard i ''topów'' w danym gatunku (dane z Beatport).

TOP 10 BILLBOARD
[Obrazek: TOP-Bilboard-lufs.jpg]

HARDSTYLE
[Obrazek: Hardstyle-TOP-lufs.jpg]

HARDCORE
[Obrazek: HARDCORE-TOP-3-tracki-lufs.jpg]

DUBSTEP
[Obrazek: Dubstep-TOP-3-pierwsze-tracki-lufs.jpg]

PSYTRANCE
[Obrazek: Psy-Trance-TOP-3-tracki-lufs.jpg]

TECHNO
[Obrazek: TECHNO-TOP-3-tracki-lufs.jpg]

ELEKTRONIKA
[Obrazek: elektronika-TOP-3-tracki-lufs.jpg]

Sprawdzane na: https://youlean.co/file-loudness-meter/


RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - sonic - 25.09.2023

Jak zacząłem przygodę z masteringiem to pierwsze na co natrafiłem ile LUFS ma mieć trak to właśnie było-14 LUFS. I co z tego ? Ano to że tak zrobiłem jak było napisane. Brzmiało to cicho i już wiedziałem że to bzdury. I tyle. Nad czym się tu głowić? Każdy kto ma jakieś doświadczenie z masteringiem przez to przechodził i jak się znów okazuje w życiu to co usłyszysz , przeczytasz lub zobaczysz nie musi być prawdą. Tak więc wrzuciłem do FL utwór który miał robić jako przykład z gatunku który robiłem w formacie wav z 2021 roku i zmierzyłem ile ma LUFS i wszystko było jasne :)


RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - FL FAN - 26.09.2023

W pewnym sensie Metallica i Rick Rubin wygrali wojnę głośności (jednak będę sie upierał przy tym sformułowaniu) a ich fani stali się jej największymi ofiarami. Czemu album po remasterce się nie przyjął jak śniadanie na kacu?  Może wszyscy zrozumieli, że dzieło stworzone raz powinno takim pozostać. Czy wyobrażacie sobie, aby ktoś rzeźbom Michała Anioła dorabiał modernistyczne elementy? Czy wyobrażacie sobie, aby obrazy Rubensa albo Rembrandta ktoś poprawiał co dekadę, bo musi to pasować do czasów obecnych?  Gdy za sto lat  kolor obrazu, jego natężenie, gra światłem i ogólnie zastosowanie farb przestaną się podobać, to może warto obraz taki zamalować? Po co ma być dowodem obserwacji epoki która dawno już nikogo nie obchodzi, bo teraz się tak nie maluje?  Dlaczego to mówię? Bo to trochę przypomina renowację dzieł i nie wyobrażam sobie, aby ktoś zgodnie z duchem czasu co kilkanaście lat odnawiał najsłynniejsze dzieła sztuki według obecnie panujących wzorców i zrobił z rzeźb czy obrazów jakieś nowoczesne malowidła, zaniżając ich oryginalną estetykę i wartość. W końcu ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę, jak okropna może być głośność dla samej głośności. Potworne eksperymenty głośnościowe już na początku pracy z muzyką prowadzą do ... ?  Do niczego. Co ciekawe, Guitar Hero III zawierał utwory z Death Magnetic w ich nieskompresowanej, wielościeżkowej formie.


Amplituda odnosi się do rzeczywistej wielkości lub siły fali dźwiękowej. Im większa amplituda, tym głośniejszy dźwięk. Głośność to subiektywne postrzeganie poziomu donośności/natężenia/głośności dźwięku. Zatem z punktu widzenia inżynierii dźwięku dynamika odnosi się do zakresu amplitud lub poziomów dźwięku w nagraniu lub miksie audio.

Przetwarzanie dynamiki jest kluczową częścią inżynierii dźwięku i polega na manipulowaniu amplitudą różnych części nagrania audio w celu uzyskania pożądanego dźwięku. Dynamikę można wykorzystać do stworzenia wrażenia przestrzeni i głębi w miksie. Starannie równoważąc poziomy różnych ścieżek i instrumentów, producenci mogą stworzyć wrażenie dystansu i perspektywy w ogólnym brzmieniu.


Dynamikę można wykorzystać do stworzenia efektu potęgującego napięcia i budującej refleksji na różne sposoby. 
Oto kilka przykładów:


Stopniowe zwiększanie głośności może wywołać poczucie budowania napięcia, podczas gdy stopniowe zmniejszanie głośności może wywołać poczucie odprężenia. Nagłe zmiany dynamiki, takie jak nagłe przejście z głośnego na ciche i odwrotnie, mogą wywołać wrażenie zaskoczenia lub efektu oczekiwania w zawieszeniu. Zabawa dynamiką w układzie wezwania i odpowiedzi pomiędzy różnymi instrumentami może stworzyć wrażenie pchania i ciągnięcia w miarę przesuwania się dynamiki w przód i w tył. To co często tutaj nazywałem popychaniem akcji do przodu. Używanie zróżnicowanej dynamiki wraz z innymi elementami muzycznymi (takimi jak rytm i harmonia) może stworzyć złożone warstwy ruchu dźwiękowego.


Gdy mowa o miksie to nigdy nie dam sobie wmówić, aby był on pod korek i zaczynam się zastanawiać czy my się w ogóle rozumiemy. Miks musi pozostawiać pewien headroom, gdy oddamy swój album do masteringu, aby inżynier dźwięku miał z czego ustalać podobny poziom głośności względem reszty nagrań z albumu i lekko wygładzić dynamikę i podnieść przez to głośność odczuwalną - ale co ma wygładzać skoro jej tam już często nie ma na etapie miksu? 

Ostatnio wrzuciłem temat o tym czy da się pogodzić głośność i jakość. Otóż jeśli chodzi o jakość komfortu odsłuchu dla słuchacza to zdecydowanie  nie, bo takie nagrania z reguły brzmią źle co też czyni je technicznymi bombami ale wydmuszkami.  Choć można tutaj zaklinać rzeczywistość pisać podania i legendy o zastosowaniu kompresji równoległej, szeregowej, Mid-side, wielopasmowej, grupowej i Bóg wie jeszcze jakiej - to ja swój słuch mam.  To już mniejsza o tę głośność ale chodzi o to, że waveform przypomina prostokąt i brzmi to nieporywająco mówiąc delikatnie. To tak jak z lekarstwem, za dużo zabija pacjenta. To dawka czyni truciznę. Zapewne nikt głupi tego nie wymyślił i te standardy też po coś są tak samo w telewizji. Coraz głośniejsze miksy OK 20 lat temu może to było fajne ale doprowadzono to z czasem do takich ekstremalnych form, że część producentów powoli się z tego wycofuje. Wrzucanie tutaj plików czy grafik z tym jak ktoś zrobił muzykę jest nie przekonywające dla mnie, bo zawsze można trafić na nowatorskich inżynierów dźwięku, eksperymentatorów (na eksperymentach się człowiek uczy) czy na zwykłych dyletantów którzy jadą pełną rurą, bo fabryka dała takie możliwości. Ja też z choinki się nie urwałem i znam, rozmawiam z DJ-ami, którzy zjechali świat, dają koncerty w klubach, dyskotekach, mieli ciągłe wydania we FSOE, dzielą się muzyką na Beatport chartach i dziesiątkach innych  i jak przypatruję się ich nagraniom to jest tam ta dynamika, wszystko tam pracuje (jestem zachwycony nie ukrywam) a muzyka jest na zadowalającym poziomie głośności. Legendarny realizator Bruce Swedien słynął z tego, że starał się unikać kompresji, i zawsze powtarzał, że "kompresja jest dla dzieci". Jeśli nie wiesz, kim jest Bruce, to jest spora szansa, że przynajmniej słyszałeś choć jedną z nagranych przez niego płyt, np. "Thriller" Michael Jacksona, który do dziś pozostaje wzorcem doskonałej produkcji muzycznej.  Mam wrażenie, że autor tematu i jemu podobni twórcy chcą nam zabrać dynamikę, to coś w muzyce, co jest nie do opisania w sferze materialnego brzmienia, coś co funkcjonuje tylko jako emocjonalny stan ducha  i chcą uderzać w nas ścianą dźwięku,  odebrać to, co najpiękniejsze w muzyce czyli jej zmysłowość - na co nigdy nie będzie mojej zgody i nigdy nie stanę po takiej stronie istoty rzeczy. W świecie gdzie coraz mniej jest w muzyce melodii i harmonii tym bardziej się sprzeciwiam takim zakusom. Moje metody to nie są to jakieś sztywne ramy ani prawda objawiona ale aspekty wynikające z jakiegoś trzeźwego spojrzenia na muzykę, na ogólnie przyjęte standardy i perspektywę jej przyszłości, na to co się z nią będzie działo za 10 czy 25 i 50 lat. Z tą nową modą jest tak że miała przynieść rewolucję i eksplozję, a wyszło ciche pierdnięcie.



RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - sonic - 26.09.2023

Zauważyłem coś takiego że czym głośniejszy mastering tym lepiej , głównie jakościowo , aż do momentu gdy po prostu się przesadzi i wtedy 0,5 LUFS różnicy może zaważyć na końcowym efekcie , można całkowicie popsuć utwór , wiem to z doświadczenia bo wydałem kilka takich gniotów z własnym, skopanym masteringiem ; [


RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - FL FAN - 27.09.2023

Cytat:Pomimo podkręcenia głośności utwór nie będzie brzmiał już tak jak w czasie normalizacji porównując go do czołowych tracków. Kwestia jest złożona i specyficzna.


Ah już tak nie róbmy tutaj jakichś tajemnic i nie twórzmy wrażenia, że to aż takie skomplikowane. Bo  w rzeczywistości wcale takie nie jest. 

Po prostu jeśli przed rozpoczęciem prac wykończeniowych nie ustalisz odpowiedniego poziomu, to może okazać się, że  po wprowadzeniu zmian korektorami i kompresorami nadal nie jest to zadowalający poziom, a  gdy go sobie sztucznie podkręcisz tym gainem to usłyszysz to jak pracują korektory i kompresory ewentualnie zmiana w taki sposób poziomu sprawi że zmieni się sposób w jaki słyszymy prace korektorów i wszystkie decyzje wstecz okazują się zwyczajną stratą czasu.

Jeszcze co do psychoakustyki, bo to głównie w dużej mierze tego tyczy się  LUFS  jest to takie mentalne poczucie tego co jest głośne. Gdy nagramy eksplozję i puścimy sobie to po cichu, to nadal wiemy, że jest to głośny dźwięk, a gdy nagramy szept i puścimy to głośno, to nadal czuć będziemy, że to tylko szept.  

W muzyce to polega na tak zwanym "oszustwie głośności". Kiedyś pisałem tutaj o odwróconej zależności pomiędzy pomiędzy częstotliwością, a poziomem głośności.  Zgodnie z wieloma badaniami prowadzonymi w przeszłości, które doprowadziły do ustalenia konturów równej głośności, stwierdzając, że ludzie są na ogół bardzo spostrzegawczy w zakresie wysokich częstotliwości, a treści o niskiej częstotliwości wymagają znacznie większej mocy, aby być postrzegane jako równie głośne. Stąd można w wielu nagraniach zauważyć spadkową charakterystykę częstotliwościową.

Co ciekawe niesłyszalne, wysokie częstotliwości w Twoim miksie mogą sprawić, że algorytmy normalizacji głośności (np. algorytm ITU 1770) będą postrzegać utwór głośniejszym, niż jest w rzeczywistości.


Cóż może i LUFS ma płynne i niejednoznaczne znaczenie, bo każdy też słyszy inaczej, każdy utwór robiony jest w oparciu o inny zestaw narzędzi nie oszukujmy się, a różne rodzaje pomiarów są po to aby się upewniać w jakim kierunku idziemy i chyba warto kierować się głównie DBFS w trakcie technicznych kombinacji nad nagraniem ponieważ właśnie ten system pomiaru to precyzyjny pomiar pików amplitudy w sygnale cyfrowym - wyłącznie pomiar poziomu elektrycznego, bez filtrów percepcyjnych człowieka (czas, poziom, częstotliwość). Jeśli potrafisz zaaranżować i opracować nagranie w taki sposób aby LUFS nie rozsadzał uszu a dawał przyjemne poczucie dynamiki to nic nie stoi na przeszkodzie aby tak właśnie robić. 




Mówię to aby nie tworzyć jakiegoś wyimaginowanego sporu o nic tak naprawdę i przepraszam jeśli w przeszłości niezasłużenie komuś sprawiłem przykrość moimi wypowiedziami - był to moment w którym nie powinienem w ogóle się zajmować jakąkolwiek dyskusją.



RE: Odkłamywanie teorii o -14 LUFS - Abigail Noises - 27.09.2023

Cytat:''Gdy mowa o miksie to nigdy nie dam sobie wmówić, aby był on pod korek i zaczynam się zastanawiać czy my się w ogóle rozumiemy.''


Z mojego innego tematu ("Normalizacja głośności - czy jest się czego bać?"), w którym piszę:

Cytat:"Nieprawdą jest, że ''kara'' platform sugeruje, że utwory są źle zrobione i muszą być ściszane – to nie YT wyznacza standard produkcji muzyki. O głośności mówiono wiele lat temu i jak widać dalej producenci mają to gdzieś. I to się nie zmieni. Po prostu kawałki robione są ''pod korek'', i tyle - oczywiście nie wszystkie gatunki, taki jazzowy kawałek musi mieć dynamikę, chill źle brzmi głośno itp. Jednak, jeśli będziesz robił mastery pod platformy,  to nie dziw się, że labele nie będą odpowiadały na twoje maile lub odpowiedzą, że utwór jest nieskończony i bez masteru - bo brzmi jak mixdown!"

...nie wynika, że sugeruję, iż należałoby robić miksy pod korek. Mam nadzieję, że chyba każdy zrozumiał, iż chodzi o ostateczny szlif, czyli mastering. Swoją drogą pojęcie ''miksu głośnego'' istnieje i wielu producentów (także tzw. światowych) miksuje na wysokich poziomach głośności – co jest dzisiaj normalne.

Cytat:''Mam wrażenie, że autor tematu i jemu podobni twórcy chcą nam zabrać dynamikę, to coś w muzyce, co jest nie do opisania w sferze materialnego brzmienia, coś co funkcjonuje tylko jako emocjonalny stan ducha  i chcą uderzać w nas ścianą dźwięku,  odebrać to, co najpiękniejsze w muzyce czyli jej zmysłowość [...]"


Nie, nie chcę niczego "zabrać". W szóstym poście tego tematu przytoczyłem ponad trzydzieści kawałków ze światowego topu, włącznie z tymi subtelniejszymi utworami, gdzie mamy świetne realizacje (miksu/masteringu), w których słychać "zmysłowość". Myślę, że każdy (już) wie, jakie należy obrać podejście i kto jaką drogą idzie.


Cytat:Mówię to aby nie tworzyć jakiegoś wyimaginowanego sporu o nic tak naprawdę i przepraszam jeśli w przeszłości niezasłużenie komuś sprawiłem przykrość moimi wypowiedziami - był to moment w którym nie powinienem w ogóle się zajmować jakąkolwiek dyskusją.


Rozumiem. Przeprosiny przyjęte. Życzę  Ci wszystkiego dobrego. ?