Ja w ogóle nie uważam żeby było to coś nowego od Prodigy. Moim zdaniem całość jest dobra dupy nie urywa ale też nie ma co mówić o jakimś średniaku
Nowe The Prodigy - co sądzisz? |
Póki co nie oceniam nowego The Prodigy po dwóch oficjalnych kawałkach. Czekam na pozostałe dwanaście (+ jeden z japońskiej edycji) i dopiero potem posypią się ode mnie pochwały, albo deszcz gówna, albo oba.
"Nasty", mimo IMDowego brzmienia, podoba mi się, zwłaszcza ten przesterowany dźwięk w refrenach. "The Day Is My Enemy" z kolei mnie przynudza. (20.02.2015, 15:59)Mefteck93 napisał(a): Jestem tutaj nowy ale jako prodigy dawny podoba mi się nie idzie pod komerchę jak większość tylko stara się robić swoje w swoim starym klimacie ale Omen jest nie do przebicia Mógłbyś poprawić to zdanie? Bo nie wiem jak je mam przeczytać.. Miałeś Język polski w szkole? (wybacz, jestem przeczulony na punkcie pisowni w Internecie) Napisałeś Prodigy czy The Prodigy? Przecież to zupełnie dwa różne zespoły/muzycy.
Ja piszę szybciej niż Ty i to bez patrzenia na klawiaturę, a mimo to jakoś mi wychodzi ładne pisanie. A poza tym to jest forum, a nie czat. Tutaj możesz się skupić na tym co piszesz. Inaczej się piszę w toku słownym jak na Shoutbox'ie, w sposób prosty i kolokwialny nawet pal licho tą interpunkcję i znaki diakrytyczne.
Pisząc post nikt Cię nie goni, więc warto pomyśleć co się piszę tak by inni mogli to przeczytać bez konieczności czytania jednego zdania 4 razy (by zrozumieć co tam jest napisane). A i lepiej wyglądają zdania i język polski jak się go czyta jak na papierze
Teledysk fajnie się ogląda. Przypomniał mi się clay animation do BLVCK MVGIC Kill the Noise'a, ale tam było więcej rzezi :P
Sama piosenka mnie nie porwała. W porządku, ale nic nowego. Wybaczcie double, ale w chciałem bezczelnie donieść na Prodigy, że nowy kawałek wleciał. xD Co myślicie o tym? Coraz lepiej się zapowiada, czy może w drugą stronę? ___[Knifeman]__________________________ łącze posty - następnym razem użyj opcji "Edytuj"
Po odsłuchaniu nowego albumu w całości już jakieś kilkadziesiąt razy w jakości bezstratnej, muszę przyznać, że płyta trzyma bardzo dobry poziom od początku do końca, w ogóle się nie nudzi, zachwyca bogactwem aranżacji, przywala mięchem, ale też daje momenty wytchnienia.
Album jest bardziej różnorodny brzmieniowo, aranżacyjnie i kompozycyjnie niż dwa poprzednie. Od strony realizacji dźwięku, miksu i produkcji jest najbardziej dopracowany ze wszystkich. Widać, że The Prodigy nie zamierza być w tyle za takimi producentami jak na przykład NOISIA. Jest tutaj cała masa surowych i przesterowanych dźwięków, ale w odróżnieniu od pierwszych 3 albumów wszystko jest pod ścisłą kontrolą selektywnego miksu. Dla jednych będzie to wadą (mniej oldschoolowo samplowanych, nieoszlifowanych loop'ów i nie do końca kontrolowanych częstotliwości), dla innych krokiem na przód (więcej wgniatających w fotel, precyzyjnych, czystych, soczystych uderzeń). Prawdziwa ocena i tak przyjdzie dopiero po jakichś pięciu latach. Okaże się, które kawałki przetrwają próbę czasu. Zazwyczaj te, które "nie wchodzą" od razu, objawiają się po jakimś czasie jako te, które wniosły świerzą wizję muzyki. Jak dotąd moim ulubionym utworem jest "Destroy". Z drugiej strony warto też zwrócić uwagę na "Beyond the deathray", pozbawiona perkusji, psychodeliczna kompozycja przywołująca skojarzenia ze "skylined" z płyty Music for the Jilted Generation. |
|