Bardzo klimatyczny, zacny i po prostu piękny utwór. Bardzo ładnie brzmi, snuje się gdzieś tam niespiesznie nie rozpraszając i nie przyciągając swojej uwagi. Porządny, solidny kawałek muzyki z ładnym pianinkiem.
chafer pewnie wiesz co napiszę Niestety nie czuć tej mocy orkiestry – szczególnie, że nie ma zbyt wielu dźwięków można to było zrobić o wiele lepiej i to nie patrząc na to, że to spokojny i melancholijny kawałek. Ten moment, w którym piano niknie w pogłosach świetne ale w wielu miejscach rezonuje – do podcięcia. 5.17 do 5.30 znów to samo – zbyt buczy. Wygląda to tak jakby nie był ogarnięty dół. Aranżacyjnie podoba mi się bardzo i nic bym nie poprawiał. Wstrzymam się na razie z oceną
Urzekło mnie to Melodia w sam raz do filmu lub gry w klimatach RPG Szczerze pasowałoby mi to np. do The Elder Scrolls Jakby Bethesda robiła "nabór"(nie wiem czy się dobrze wyraziłem ) na muzykę to spokojnie mógłbyś tam wysłać swój track Pozdrawiam 5/5 i gratulacje
AdamWax - wiem, wiem... Co do rezonowania pianina i buczenia - racja. Co do mocy orkiestry - nawet nie wiem jak miałbym się do tego zabrać... a poza tym właśnie dlatego stworzyłem utwór z minimalną liczbą instrumentów - żeby trochę odetchnąć od miksowania W sumie podbiłem tylko nieco bas, obciąłem średnie częstotliwości, żeby nie dudniło i dałem kompresor z limiterem - i tyle.
A utwór oceń po prostu za jego kompozycję i aranżację. Miks można zawsze poprawić.
Zirds - dzięki za opinię. W którym miejscu coś się na siebie nakłada? Cello zagrałem na pianinie więc na pewno nie nachodzą na siebie, ale może nachodzi w którymś miejscu na wyżej grany bas?
tks21 - dziękuję! I masz mnie - stworzyłem ten utwór z myślą o Morrowindzie
Piękny utwór płynie wspaniale przy tej małej ilości brzmień, może przydałyby się jakieś brassy by spotęgować efekt, ale utwór jest melancholijny i tak pieknie płynie żę nic dodać nic ująć / muszę się nauczyć że mniej znaczy lepiej bo ja ciągle przesadzam / Dynamika instrumentów wspaniała, piąteczka .
Hey Sławku. Skusiłeś mnie... Jednakże odnoszę wrażenie, iż "proponujesz" dwie "podróże". Tak czuję. Otóż: 1. do 2:55 jest cudnym "ukojeniem"; powiewem ciepłych nut, w których smyczki kreślą pejzaż "jesiennych" wzgórz; sekretnych ścieżek; dotkniętych smugą zachodu słońca. Jest błogo... [Jedynie dźwięk "nieśmiałej" harfy (?) godny jest wyróżnienia, np. w solowej partii lub też... jej "wykreślenia" z miksu.] 2. od 2:56 "odległe" piano, "mroźne" w swej barwie "otulone śnieżnym puchem" zaprasza do białej krainy. Jest ogromnie foniczne. Surowsze instrumentarium smyczkowe potęguje srogość, acz w swej melodii jest już "cięższe"; lekko "przyćmione" przez tło i nużące. Jest "mocarniej" w głośności (szczególnie od 5:10). Finał (5:30) jest quasi mariażem powyższego. Całość brzmi wyrafinowanie i trochę przewlekle, mimo wszystko, w powściągliwym aranżu. Pierwsza część, pozwolę sobie to tak określić, Twej "The Longest Journey" jest moją ulubioną... Gratuluję konceptu <takjest>.