Postanowiłem podzielić się refleksją dotyczącą mojej przygody z muzyką.
Ona u mnie od zawsze związana była z komputerami - jako dzieciak, kiedy inni słuchali muzyki popularnej, ja wsłuchiwałem się w muzykę generowaną przez komputery.
Nie wiem, czy macie doświadczenia z muzyką "komputerową" ale warto się nią zainteresować - wychowałem się na tym a i jest to spory kawałek historii również muzyki popularnej...
Pierwszego kompa otrzymałem w 6 klasie szkoły podstawowej - był to klon ZX Spectrum - Timex 2048. Miał do dyspozycji jedynie "brzęczyk" - czyli wydawał monofoniczny pisk o określonej wysokości. Zrobiłem w basicu (dość archaiczny język programowania, był on zawarty w 16 kb pamięci rom tego komputera) pierwszą melodyjkę - inni jednak robili prawdziwe cuda, tworząc na tym sprzęcie muzykę 3 kanałową, nawet odtwarzając sample (!).
Wykonanie techniczne tych melodii było wręcz katastrofalne (bo i komputer nie miał praktycznie żadnych możliwości dźwiękowych) , jednak melodie stanowiły klasę samą w sobie.
Słuchałem tej muzyki z wielkim zafascynowaniem.
Oto jej przykład:
http://www.youtube.com/watch?v=IyVRkEkuwqA
Moim następnym komputerem był C128D - komputer kompatybilny ze sławnym C64. Rodzice kupili mi go kilka lat później. Jego możliwości dźwiękowe to już osobna historia: 3 kanałowy prosty syntezator SID dysponujący również kanałem szumów/sampli.
Muzyki z gier oraz "demówek" (czyli programów demonstrujących możliwości komputera, tworzonych przez grupy pasjonatów) słucham do dzisiaj. Syntezatora SID używa się nawet obecnie - kiedyś montowano te układy na specjalistycznych kartach dźwiękowych (HardSID), obecnie widuję go w postaci emulatorów VST (pewnie większość z Was o tym wszystkim wie).
Na tym komputerze nie robiłem muzyki, jednak moja przygoda z muzyką elektroniczną właśnie tutaj ma swój początek - zamiast słuchać muzyki popularnej (czas Lady Punk i Kombi), "programowałem się" dźwiękami z komputerka.
Doskonałe przykłady melodii z C64 to:
http://www.youtube.com/watch?v=bYQ9zUWVG4o
http://www.youtube.com/watch?v=jzlK_JNuOGE
Wybrałem coś, co uważam za klasykę - było tego znacznie więcej - słucham z przyjemnością do dzisiaj, inspiracje do mojej muzy pochodzą w dużej części z tych melodyjek.
Wtedy jeszcze sama idea domowego komponowania muzyki nie była zbyt popularna, ponieważ nie było do tego odpowiedniego oprogramowania (miałem taki soft na C64 ale był zbyt skomplikowany). Mój znajomy muzyk używał wtedy sprzętu jak dla mnie "z kosmosu" - drogiego modułu brzmieniowego Sound Canvas Rolanda (jeśli dobrze pamiętam) oraz zewnętrznego sekwencera MIDI (z prostym wyświetlaczem LCD) - interesowało mnie to, jednak ceny takiego sprzętu buły astronomiczne i był on raczej zabawką elitarną.
Sytuacja zmieniła się wraz z wejściem na rynek komputera Amiga. Moje marzenia ziściły się w LO i otrzymałem od rodziców niezapomniany prezent - Amigę 2000 z monitorem kolorowym (!).
Oczywiście nie miała HDD - tylko stację dysków - to jeszcze nie były te czasy
Tutaj naprawdę zacząłem interesować się komponowaniem muzyki: Amigi miały fenomenalne możliwości generowania muzyki - 4 kanały o jakości 8 bitów, potrafiące odtwarzać sample. Oznacza to, że ten komputer potrafił generować 4 dźwięki jednocześnie - do tego sampli - absolutny przełom.
Właśnie Amigi spopularyzowały komponowanie muzyki w domu. stało się to za sprawą pierwszego trackera - nazywał się Sound Tracker i zapoczątkował całą linię sekwencerów muzycznych dla każdego. Pojawiło się wiele klonów tego programu - sam używałem Noise Trekkera, na tym powstały pierwsze moje kompozycje. Podłączyłem do mojej Amigi nawet pożyczoną klawiaturę MIDI (kupiłem sobie odpowiedni interfejs).
Podstawowym softem na Amidze stał się Protracker - ludzie robili na tym wspaniałe rzeczy, zaczęły powstawać produkcje scenowe (od tzw. demosceny) - organizowano zloty scenowe, konkursy na najlepsze dema, grafikę i - co nas interesuje - muzykę.
Dodam jeszcze, że nie było wtedy internetu i ludzie na zlotach wymieniali się dyskietkami z produkcjami
przykład fenomenalnych możliwości muzycznych Amigi macie tutaj (domyślam się, że dzisiaj nie wywiera to na nikim żadnego wrażenia):
http://www.youtube.com/watch?v=f878YsROkf0
http://www.youtube.com/watch?v=Fvha_2hAzq0
ten drugi link to muzyka z gry i jest 7-mio kanałowa
Z czasem ewolucja w muzyce poszła w liczbę kanałów - programowo miksowano je do większej liczby niż 4 (atari falcon miał kanałów 8 w 16 bitach, jednak "flakon" nie odniósł rynkowego sukcesu).
Równocześnie na polu profesjonalnym święciło triumfy Atari ST, które miało bardzo ubogie natywne możliwości generowania dźwięku, jednak komputer wyposażono fabrycznie w interfejs MIDI - to na nim pojawił się pierwszy Cubase - nie znam jednak tematu - to był sprzęt specjalistyczny i piekielnie drogi.
Poza tym tępiłem Atarowców
Po Amidze przyszedł czas na PC - tutaj zacząłem bawić się bardziej profesjonalnie - siadłem do Fast Trackera, kupiłem wtedy pierwszą klawiaturę MIDI.
Przez kolejne lata nie miałem komputera, miałem więc przerwę. Parę lat po studiach otrzymałem Amd K5 90 mhz i wtedy się zaczęło; zainwestowałem w sekwencer Cakewalk Home Studio 9 (mam ten soft do dzisiaj) - moja karta dźwiękowa to SB live, przesiadłem się nawet na Win XP w międzyczasie
Nie wiedziałem to co latencja, korzystałem z sound fontów i za to rozwiązanie muszę pochwalić Creative Labs - do domowego muzykowania doskonałe rozwiązanie (jak na owe czasy).
Mój następny zakup to Reason 2.5 za ciężką kasę, musiałem zmienić sterowniki SB live na KX-y, ponieważ oryginalne nie obsługiwały ASIO. Potem dokupiłem Cubase SX3 (za jeszcze większą kasę )
Generalnie skupiałem się na Reasonie - to był mój podstawowy soft - Cubase od ukazania się na rynku reasona 3 stał się dla mnie bezużyteczny - zbyt powolny był w Rewire.
Jednocześnie interesowała mnie również teoria - dokształcałem się samodzielnie.
Porzuciłem więc trackery na rzecz typowych sekwencerów.
Obecnie koncentruję się na software - używam Cubase 7 (od niedawna), Native Instruments Komplete 8, pluginów Rapture i Dimension Pro Cakewalka, Miroslaw Philarmonik, Reasona 7 z pluginami, do tego dość dużo komercyjnych banków brzmień, ReBirtha (ale już sporadycznie), Recycle, Renoise (do loopów)
Oczywiście większość tego sprzęgam razem.
Jeśli chodzi o muzykę komercyjną to moim największym idolem jest JM Jarre, którego muzyki zacząłem słuchać jeszcze w LO. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie, ponieważ wtedy słuchałem muzyki "komputerowej" - na tego twórcę zrobiłem wyjątek (oczywiście intensywnie zastanawiałem się, jak takie efekty zrobić na mojej Amidze ).
Dzisiaj słucham wszystkiego, co mi się podoba - moje inspiracje to jednak muzyka trackerowa i stara elektroniczna.
Przyznam, że nie wyznaję się za bardzo na dzisiejszych gatunkach muzyki - ale pewnie taki ze mnie dinozaur
Przepraszam za objętość tego posta (skracałem, jak umiem), mam nadzieję, że zachęciłem kogoś do zainteresowania się starą muzyką "trackerową" i nie tylko - naprawdę warto.
Pozdrawiam.
Ona u mnie od zawsze związana była z komputerami - jako dzieciak, kiedy inni słuchali muzyki popularnej, ja wsłuchiwałem się w muzykę generowaną przez komputery.
Nie wiem, czy macie doświadczenia z muzyką "komputerową" ale warto się nią zainteresować - wychowałem się na tym a i jest to spory kawałek historii również muzyki popularnej...
Pierwszego kompa otrzymałem w 6 klasie szkoły podstawowej - był to klon ZX Spectrum - Timex 2048. Miał do dyspozycji jedynie "brzęczyk" - czyli wydawał monofoniczny pisk o określonej wysokości. Zrobiłem w basicu (dość archaiczny język programowania, był on zawarty w 16 kb pamięci rom tego komputera) pierwszą melodyjkę - inni jednak robili prawdziwe cuda, tworząc na tym sprzęcie muzykę 3 kanałową, nawet odtwarzając sample (!).
Wykonanie techniczne tych melodii było wręcz katastrofalne (bo i komputer nie miał praktycznie żadnych możliwości dźwiękowych) , jednak melodie stanowiły klasę samą w sobie.
Słuchałem tej muzyki z wielkim zafascynowaniem.
Oto jej przykład:
http://www.youtube.com/watch?v=IyVRkEkuwqA
Moim następnym komputerem był C128D - komputer kompatybilny ze sławnym C64. Rodzice kupili mi go kilka lat później. Jego możliwości dźwiękowe to już osobna historia: 3 kanałowy prosty syntezator SID dysponujący również kanałem szumów/sampli.
Muzyki z gier oraz "demówek" (czyli programów demonstrujących możliwości komputera, tworzonych przez grupy pasjonatów) słucham do dzisiaj. Syntezatora SID używa się nawet obecnie - kiedyś montowano te układy na specjalistycznych kartach dźwiękowych (HardSID), obecnie widuję go w postaci emulatorów VST (pewnie większość z Was o tym wszystkim wie).
Na tym komputerze nie robiłem muzyki, jednak moja przygoda z muzyką elektroniczną właśnie tutaj ma swój początek - zamiast słuchać muzyki popularnej (czas Lady Punk i Kombi), "programowałem się" dźwiękami z komputerka.
Doskonałe przykłady melodii z C64 to:
http://www.youtube.com/watch?v=bYQ9zUWVG4o
http://www.youtube.com/watch?v=jzlK_JNuOGE
Wybrałem coś, co uważam za klasykę - było tego znacznie więcej - słucham z przyjemnością do dzisiaj, inspiracje do mojej muzy pochodzą w dużej części z tych melodyjek.
Wtedy jeszcze sama idea domowego komponowania muzyki nie była zbyt popularna, ponieważ nie było do tego odpowiedniego oprogramowania (miałem taki soft na C64 ale był zbyt skomplikowany). Mój znajomy muzyk używał wtedy sprzętu jak dla mnie "z kosmosu" - drogiego modułu brzmieniowego Sound Canvas Rolanda (jeśli dobrze pamiętam) oraz zewnętrznego sekwencera MIDI (z prostym wyświetlaczem LCD) - interesowało mnie to, jednak ceny takiego sprzętu buły astronomiczne i był on raczej zabawką elitarną.
Sytuacja zmieniła się wraz z wejściem na rynek komputera Amiga. Moje marzenia ziściły się w LO i otrzymałem od rodziców niezapomniany prezent - Amigę 2000 z monitorem kolorowym (!).
Oczywiście nie miała HDD - tylko stację dysków - to jeszcze nie były te czasy
Tutaj naprawdę zacząłem interesować się komponowaniem muzyki: Amigi miały fenomenalne możliwości generowania muzyki - 4 kanały o jakości 8 bitów, potrafiące odtwarzać sample. Oznacza to, że ten komputer potrafił generować 4 dźwięki jednocześnie - do tego sampli - absolutny przełom.
Właśnie Amigi spopularyzowały komponowanie muzyki w domu. stało się to za sprawą pierwszego trackera - nazywał się Sound Tracker i zapoczątkował całą linię sekwencerów muzycznych dla każdego. Pojawiło się wiele klonów tego programu - sam używałem Noise Trekkera, na tym powstały pierwsze moje kompozycje. Podłączyłem do mojej Amigi nawet pożyczoną klawiaturę MIDI (kupiłem sobie odpowiedni interfejs).
Podstawowym softem na Amidze stał się Protracker - ludzie robili na tym wspaniałe rzeczy, zaczęły powstawać produkcje scenowe (od tzw. demosceny) - organizowano zloty scenowe, konkursy na najlepsze dema, grafikę i - co nas interesuje - muzykę.
Dodam jeszcze, że nie było wtedy internetu i ludzie na zlotach wymieniali się dyskietkami z produkcjami
przykład fenomenalnych możliwości muzycznych Amigi macie tutaj (domyślam się, że dzisiaj nie wywiera to na nikim żadnego wrażenia):
http://www.youtube.com/watch?v=f878YsROkf0
http://www.youtube.com/watch?v=Fvha_2hAzq0
ten drugi link to muzyka z gry i jest 7-mio kanałowa
Z czasem ewolucja w muzyce poszła w liczbę kanałów - programowo miksowano je do większej liczby niż 4 (atari falcon miał kanałów 8 w 16 bitach, jednak "flakon" nie odniósł rynkowego sukcesu).
Równocześnie na polu profesjonalnym święciło triumfy Atari ST, które miało bardzo ubogie natywne możliwości generowania dźwięku, jednak komputer wyposażono fabrycznie w interfejs MIDI - to na nim pojawił się pierwszy Cubase - nie znam jednak tematu - to był sprzęt specjalistyczny i piekielnie drogi.
Poza tym tępiłem Atarowców
Po Amidze przyszedł czas na PC - tutaj zacząłem bawić się bardziej profesjonalnie - siadłem do Fast Trackera, kupiłem wtedy pierwszą klawiaturę MIDI.
Przez kolejne lata nie miałem komputera, miałem więc przerwę. Parę lat po studiach otrzymałem Amd K5 90 mhz i wtedy się zaczęło; zainwestowałem w sekwencer Cakewalk Home Studio 9 (mam ten soft do dzisiaj) - moja karta dźwiękowa to SB live, przesiadłem się nawet na Win XP w międzyczasie
Nie wiedziałem to co latencja, korzystałem z sound fontów i za to rozwiązanie muszę pochwalić Creative Labs - do domowego muzykowania doskonałe rozwiązanie (jak na owe czasy).
Mój następny zakup to Reason 2.5 za ciężką kasę, musiałem zmienić sterowniki SB live na KX-y, ponieważ oryginalne nie obsługiwały ASIO. Potem dokupiłem Cubase SX3 (za jeszcze większą kasę )
Generalnie skupiałem się na Reasonie - to był mój podstawowy soft - Cubase od ukazania się na rynku reasona 3 stał się dla mnie bezużyteczny - zbyt powolny był w Rewire.
Jednocześnie interesowała mnie również teoria - dokształcałem się samodzielnie.
Porzuciłem więc trackery na rzecz typowych sekwencerów.
Obecnie koncentruję się na software - używam Cubase 7 (od niedawna), Native Instruments Komplete 8, pluginów Rapture i Dimension Pro Cakewalka, Miroslaw Philarmonik, Reasona 7 z pluginami, do tego dość dużo komercyjnych banków brzmień, ReBirtha (ale już sporadycznie), Recycle, Renoise (do loopów)
Oczywiście większość tego sprzęgam razem.
Jeśli chodzi o muzykę komercyjną to moim największym idolem jest JM Jarre, którego muzyki zacząłem słuchać jeszcze w LO. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie, ponieważ wtedy słuchałem muzyki "komputerowej" - na tego twórcę zrobiłem wyjątek (oczywiście intensywnie zastanawiałem się, jak takie efekty zrobić na mojej Amidze ).
Dzisiaj słucham wszystkiego, co mi się podoba - moje inspiracje to jednak muzyka trackerowa i stara elektroniczna.
Przyznam, że nie wyznaję się za bardzo na dzisiejszych gatunkach muzyki - ale pewnie taki ze mnie dinozaur
Przepraszam za objętość tego posta (skracałem, jak umiem), mam nadzieję, że zachęciłem kogoś do zainteresowania się starą muzyką "trackerową" i nie tylko - naprawdę warto.
Pozdrawiam.