Witajcie.
Prolog
Wywodzę się z rodziny o góralskich korzeniach. Dziadkowie, wujkowie, mama, siostra , kuzyni - wszyscy z bardzo dobrym słuchem i umiejętnością szybkiego przyswajania wiedzy muzycznej- prostej bo ludowej (jak to góralskie granie) ale w śpiewie czy dynamicznej góralskiej grze na skrzypcach czy akordeonie nie było im równych. Mały Krzysiek pierwsze zainteresowania muzyką przejawiał w wieku około 9-10 lat, gdzie to pierwszy raz zaczął nudzić mamę, by zapisała go do szkoły muzycznej na fortepian. Niestety jego prośby spotkały się z brutalną odpowiedzią rodziców "nie ma szans, znudzi Ci się po miesiącu i w ogóle gdzie u Ciebie talent do muzyki jak przecież ładnie rysujesz" - Krzysiek poszedł w kierunku rysowania jakichś głupot, totalnie zapominając o muzyce.
Rozdział 1 - ZiZi
Lata gimnazjalne Krzysiek spędzał jak każde normalne dziecko w jego wieku: Dużo gier komputerowych, seriali animowanych oraz rysowania. W pewnym momencie jednak w domu znalazł płytę CD z napisanym markerem tytułem : "Energy 2000 mix " Był wtedy rok 2005/2006, gdzie królował na parkietach dyskotek hands up. Wtedy to właśnie Krzysiek odkrył ż jest coś takiego jak mega energiczna muzyka klubowa z melodiami które gdzieś w środku wywoływały nieopisane emocje. Bardzo mocno dał po sobie odczuć szczególnie jeden utwór który zainspirował go do wkroczenia na bardzo nieznane wody jakimi dla niego była produkcja muzyki. Tym kawałkiem który mocno zmienił podejście Krzyśka do muzyki był utwór Raveboy - Get up 4 Dancecore (Rob Mayth Remix)... w pewnym sensie dość proroczy utwór, który w breakdownie miał prześliczny, bardzo romantyczny motyw fortepianowy, który nagle przerodził się w bardzo klimatyczną melodię. Wszystko w tym utworze jest dość typowe dla handsupu poza jednym : tonacją. Tak, ta tonacja potem będzie pojawiac się w wielu wielu utworach Krzyśka, tonacja która poruszała mu serce gdyż była z jednej strony dość wesoła i energiczna,ale zawierałą także molową nutkę melancholii - przywołującej wspomienia.
Pierwszymi próbami walki z produkcją muzyki był wówczas VirtualDj - jak wydawało się młodemu Krzyśkowi VDJ będzie najlepszą metodą robienia świetnej muzyki. Nic bardziej mylnego... Prawdziwy sprawdzian samozaparcia miał dopiero nadejść... Przeglądając odmęty internetu Krzysiek trafił na pewien krótki, kiepskiej jakości filmik, gdzie tajemniczy użytkownik o wdzięcznej nazwie ZiZi prezentował swoją handsupową wersję utworu 2playaz- Tune. Brzmiało świetnie (jak na niewprawione ucho młodzika). Pierwsze podstawowe pytanie jakie narodziło się w głowie Krzyśka brzmiało "co to w ogóle za program jest... boże jakie to piękne..." Całe szczęście, Krzysiek trafił w okres gdzie ZiZi był aktywny na portalu wrzuta.pl i szybko złapał kontakt z nim. ZiZi, czyli Radosław Z. Stał się od tej chwili mentorem i nauczycielem Krzyśka. Dziwny był z niego nauczyciel, często kończyło się telefonami w nocy z przerażonym głosem "Krzysiek, jakaś poje..na laska wywiozła mnie w krzaki gdzieś koło torów... i podoba mi się tooo!! bip bip bip" Mimo wszystko, bardzo szybko nasz mały bohater opanował podstawy obsługi FL studio, a także dzięki tonom krytycznych słów "wywal ten lead... chuj..wy jak sam ch..j" uodpornił się na przerażąjącą prawdę - jest tylko młodziutkim gościem "który robi jakieś tam kawałki"... Droga do wyższych sfer jednak dalej była poza zasięgiem Krzyśka.
Rozdział 2 : Cris
Umiejętności Krzyśka rozwijały się w zastraszająco szybkim tempie, gdyż niesiony weną i chęcią dokonania niemożliwego odstawił życie prywatne i rodzinne na bok. Chodząc do szkoły wykonywał niezbędne minimum, wiecznie w słuchawkach gdzie były analizowane najdrobniejsze szczegóły utworów muzycznych. Po powrocie do domu od razu zajmował się pisaniem nowych melodii, zabawą syntezatorami bądź samplerami i szukał, rył i kuł własny styl, który niestety długofalowo okazał się porażką, ale nie pozbawioną sensu. Niestety braki które mogła mu załatać szkoła muzyczna dawały się we znaki i wszystkie melodie były robienie przy pomocy myszki, którą to "wyklikiwał" melodie w piano rollu. Wtedy to też narodził się jego pseudonim "Cris" ani ambitny, ani jakis specjalnie rozpoznawalny. Po prostu był i zastępował imię i nazwisko. Styl jego handsupowych utworów był jednak zbyt inny niż to co chciał świat. Hands up odchodził już z podium popularności, mimo wszystko w myśl zasady "hands up will never die" Cris został w tym gatunku do końca swojej kariery w dziale muzyki klubowej. A jaki był hands up Crisa? Zbyt melodyjny, zbyt romantyczny, melodie były pokręcone, leady miały dziwną barwę a kompozycja była surowa. Pracując w Fabryce Hitów - firmie która zajmowała się tworzeniem bitów na zlecenie/paczek sampli oraz innych audiowizualnych zleceń, odczuwał coraz większą frustrację z braku okreslonego kierunku muzycznego oraz zmęczenia schematycznością muzyki handsupowej. Coraz bardziej oddalał się w kierunku bardziej skomplikowanym, trudnym, ale do tego jeszcze dojdziemy...
Rozdział 3 : Synthphonia
Końcówka 2011 roku to dla Crisa było prawdziwe pasmo ciężkich tygodni, gdzie starał się ratować swoje gasnące i ledwo dopalające się skrawki jego handsupowej duszy. W jego muzyce, którą wtedy zdominował fortepian i coraz większe wyzwania które sobie stawiał nijak miały się do prostej łupanki handsupowej. Wtedy też jego największą inspiracją stał się Yiruma - koreański pianista, który na nowo wlał do jego serca radość tworzenia melodii i ten romantyczny duch który unosił się nad każdym jego utworem. Dodatkowo do głosu doszedł jego rockowy pazur, który zawsze był w nim obecny, przez to że jego najlepszym przyjacielem był ( i nadal jest) rockman i znawca muzyki gitarowej, a także wielki miłośnik lat 60 i 70 (gdzie rockowa i metalowa muzyka przeżywała największy rozkwit). Tak właśnie Krzysiek zaczął chodzić na lekcje gry na perkusji, która to do dziś jest jego głównym instrumentem.
Końcówka 2011 roku to też okres w którym doszły do władzy filmowe zapędy Krzyśka. Pierwsze utwory z muzyki filmowej powstawały właśnie pod koniec 2011 roku. Jednak to 2012 rok przyniósł prawdziwy "koniec świata" dla Crisa i całej muzyki klubowej. Wtedy To znajomość z Michałem Riske - młodym kompozytorem z Polski zaowocowała powstaniem marki która reprezentuje Krzyśka do dzis - Synthphonia - połączenie dwóch światów Synthesizing jako świat gdzie brzmienia cyfrowe nadają mocy oraz Symphonia - która to jednoczy piękno prawdziwych instrumentów. Michał Riske opuścił synthphonie w 2013 roku, po wydaniu 2 albumów publicznych. Krzysiek tworzył przez parę ostatnich miesięcy sam, po czym w listopadzie 2013 roku zwerbował na swój pokład ambitnego kanadyjskiego kompozytora Clarene'a Yapp'a. Razem zaczęli Tworzyć swój pierwszy "Industry Release" - czyli album wydawany tylko producentom/filmowcom itd. W między czasie Krzysiek brał udział w wielu mniejszych projektach : 2014 - hymn otwierajacy międzynarodowy album którego sprzedaż miała pomóc ofiarom tajfunu na Filipinach, zawiązanie współpracy z miedzynarodową grupą edytorską EpicmusicVN a także najważniejsze, koniec 2014 roku - podpisanie kontraktu z firmą dystrybucyjną SMG music w Los Angeles - Hollywood, czyli zrealizowanie największego marzenia życia. Obecnie Synthphonia pracuje nad nowyn albumem który ma ukazac się na przełomie Lutego 2015 roku.
Epilog:
Wszystko jest możliwe, trzeba walczyć o swoje i posiadać tony samozaparcia i jasno stawiać sobie cele. Nie marzyć, zapamiętajcie sobie... NIE MARZYĆ... ale planowac i realizować te plany... Bo tylko realizacja planów jest w stanie coś zmienić w życiu... marzenia są bierne.
Prolog
Wywodzę się z rodziny o góralskich korzeniach. Dziadkowie, wujkowie, mama, siostra , kuzyni - wszyscy z bardzo dobrym słuchem i umiejętnością szybkiego przyswajania wiedzy muzycznej- prostej bo ludowej (jak to góralskie granie) ale w śpiewie czy dynamicznej góralskiej grze na skrzypcach czy akordeonie nie było im równych. Mały Krzysiek pierwsze zainteresowania muzyką przejawiał w wieku około 9-10 lat, gdzie to pierwszy raz zaczął nudzić mamę, by zapisała go do szkoły muzycznej na fortepian. Niestety jego prośby spotkały się z brutalną odpowiedzią rodziców "nie ma szans, znudzi Ci się po miesiącu i w ogóle gdzie u Ciebie talent do muzyki jak przecież ładnie rysujesz" - Krzysiek poszedł w kierunku rysowania jakichś głupot, totalnie zapominając o muzyce.
Rozdział 1 - ZiZi
Lata gimnazjalne Krzysiek spędzał jak każde normalne dziecko w jego wieku: Dużo gier komputerowych, seriali animowanych oraz rysowania. W pewnym momencie jednak w domu znalazł płytę CD z napisanym markerem tytułem : "Energy 2000 mix " Był wtedy rok 2005/2006, gdzie królował na parkietach dyskotek hands up. Wtedy to właśnie Krzysiek odkrył ż jest coś takiego jak mega energiczna muzyka klubowa z melodiami które gdzieś w środku wywoływały nieopisane emocje. Bardzo mocno dał po sobie odczuć szczególnie jeden utwór który zainspirował go do wkroczenia na bardzo nieznane wody jakimi dla niego była produkcja muzyki. Tym kawałkiem który mocno zmienił podejście Krzyśka do muzyki był utwór Raveboy - Get up 4 Dancecore (Rob Mayth Remix)... w pewnym sensie dość proroczy utwór, który w breakdownie miał prześliczny, bardzo romantyczny motyw fortepianowy, który nagle przerodził się w bardzo klimatyczną melodię. Wszystko w tym utworze jest dość typowe dla handsupu poza jednym : tonacją. Tak, ta tonacja potem będzie pojawiac się w wielu wielu utworach Krzyśka, tonacja która poruszała mu serce gdyż była z jednej strony dość wesoła i energiczna,ale zawierałą także molową nutkę melancholii - przywołującej wspomienia.
Pierwszymi próbami walki z produkcją muzyki był wówczas VirtualDj - jak wydawało się młodemu Krzyśkowi VDJ będzie najlepszą metodą robienia świetnej muzyki. Nic bardziej mylnego... Prawdziwy sprawdzian samozaparcia miał dopiero nadejść... Przeglądając odmęty internetu Krzysiek trafił na pewien krótki, kiepskiej jakości filmik, gdzie tajemniczy użytkownik o wdzięcznej nazwie ZiZi prezentował swoją handsupową wersję utworu 2playaz- Tune. Brzmiało świetnie (jak na niewprawione ucho młodzika). Pierwsze podstawowe pytanie jakie narodziło się w głowie Krzyśka brzmiało "co to w ogóle za program jest... boże jakie to piękne..." Całe szczęście, Krzysiek trafił w okres gdzie ZiZi był aktywny na portalu wrzuta.pl i szybko złapał kontakt z nim. ZiZi, czyli Radosław Z. Stał się od tej chwili mentorem i nauczycielem Krzyśka. Dziwny był z niego nauczyciel, często kończyło się telefonami w nocy z przerażonym głosem "Krzysiek, jakaś poje..na laska wywiozła mnie w krzaki gdzieś koło torów... i podoba mi się tooo!! bip bip bip" Mimo wszystko, bardzo szybko nasz mały bohater opanował podstawy obsługi FL studio, a także dzięki tonom krytycznych słów "wywal ten lead... chuj..wy jak sam ch..j" uodpornił się na przerażąjącą prawdę - jest tylko młodziutkim gościem "który robi jakieś tam kawałki"... Droga do wyższych sfer jednak dalej była poza zasięgiem Krzyśka.
Rozdział 2 : Cris
Umiejętności Krzyśka rozwijały się w zastraszająco szybkim tempie, gdyż niesiony weną i chęcią dokonania niemożliwego odstawił życie prywatne i rodzinne na bok. Chodząc do szkoły wykonywał niezbędne minimum, wiecznie w słuchawkach gdzie były analizowane najdrobniejsze szczegóły utworów muzycznych. Po powrocie do domu od razu zajmował się pisaniem nowych melodii, zabawą syntezatorami bądź samplerami i szukał, rył i kuł własny styl, który niestety długofalowo okazał się porażką, ale nie pozbawioną sensu. Niestety braki które mogła mu załatać szkoła muzyczna dawały się we znaki i wszystkie melodie były robienie przy pomocy myszki, którą to "wyklikiwał" melodie w piano rollu. Wtedy to też narodził się jego pseudonim "Cris" ani ambitny, ani jakis specjalnie rozpoznawalny. Po prostu był i zastępował imię i nazwisko. Styl jego handsupowych utworów był jednak zbyt inny niż to co chciał świat. Hands up odchodził już z podium popularności, mimo wszystko w myśl zasady "hands up will never die" Cris został w tym gatunku do końca swojej kariery w dziale muzyki klubowej. A jaki był hands up Crisa? Zbyt melodyjny, zbyt romantyczny, melodie były pokręcone, leady miały dziwną barwę a kompozycja była surowa. Pracując w Fabryce Hitów - firmie która zajmowała się tworzeniem bitów na zlecenie/paczek sampli oraz innych audiowizualnych zleceń, odczuwał coraz większą frustrację z braku okreslonego kierunku muzycznego oraz zmęczenia schematycznością muzyki handsupowej. Coraz bardziej oddalał się w kierunku bardziej skomplikowanym, trudnym, ale do tego jeszcze dojdziemy...
Rozdział 3 : Synthphonia
Końcówka 2011 roku to dla Crisa było prawdziwe pasmo ciężkich tygodni, gdzie starał się ratować swoje gasnące i ledwo dopalające się skrawki jego handsupowej duszy. W jego muzyce, którą wtedy zdominował fortepian i coraz większe wyzwania które sobie stawiał nijak miały się do prostej łupanki handsupowej. Wtedy też jego największą inspiracją stał się Yiruma - koreański pianista, który na nowo wlał do jego serca radość tworzenia melodii i ten romantyczny duch który unosił się nad każdym jego utworem. Dodatkowo do głosu doszedł jego rockowy pazur, który zawsze był w nim obecny, przez to że jego najlepszym przyjacielem był ( i nadal jest) rockman i znawca muzyki gitarowej, a także wielki miłośnik lat 60 i 70 (gdzie rockowa i metalowa muzyka przeżywała największy rozkwit). Tak właśnie Krzysiek zaczął chodzić na lekcje gry na perkusji, która to do dziś jest jego głównym instrumentem.
Końcówka 2011 roku to też okres w którym doszły do władzy filmowe zapędy Krzyśka. Pierwsze utwory z muzyki filmowej powstawały właśnie pod koniec 2011 roku. Jednak to 2012 rok przyniósł prawdziwy "koniec świata" dla Crisa i całej muzyki klubowej. Wtedy To znajomość z Michałem Riske - młodym kompozytorem z Polski zaowocowała powstaniem marki która reprezentuje Krzyśka do dzis - Synthphonia - połączenie dwóch światów Synthesizing jako świat gdzie brzmienia cyfrowe nadają mocy oraz Symphonia - która to jednoczy piękno prawdziwych instrumentów. Michał Riske opuścił synthphonie w 2013 roku, po wydaniu 2 albumów publicznych. Krzysiek tworzył przez parę ostatnich miesięcy sam, po czym w listopadzie 2013 roku zwerbował na swój pokład ambitnego kanadyjskiego kompozytora Clarene'a Yapp'a. Razem zaczęli Tworzyć swój pierwszy "Industry Release" - czyli album wydawany tylko producentom/filmowcom itd. W między czasie Krzysiek brał udział w wielu mniejszych projektach : 2014 - hymn otwierajacy międzynarodowy album którego sprzedaż miała pomóc ofiarom tajfunu na Filipinach, zawiązanie współpracy z miedzynarodową grupą edytorską EpicmusicVN a także najważniejsze, koniec 2014 roku - podpisanie kontraktu z firmą dystrybucyjną SMG music w Los Angeles - Hollywood, czyli zrealizowanie największego marzenia życia. Obecnie Synthphonia pracuje nad nowyn albumem który ma ukazac się na przełomie Lutego 2015 roku.
Epilog:
Wszystko jest możliwe, trzeba walczyć o swoje i posiadać tony samozaparcia i jasno stawiać sobie cele. Nie marzyć, zapamiętajcie sobie... NIE MARZYĆ... ale planowac i realizować te plany... Bo tylko realizacja planów jest w stanie coś zmienić w życiu... marzenia są bierne.