Obój i fagot w pierwszym podejściu brzmią spoko. Smyczki mogłyby zaczynać ciągnąć długie nuty z mniejszym atakiem. W ogóle to pierwsza część utworu moim zdaniem aż prosi się o aranżacyjne rozwinięcie, bo odniosłem wrażenie, że ta bębnowa część wchodzi za szybko. Chór od 1:50 gra fajne akordy. Bólem jest tylko to że trochę słychać to jak bardzo jest powtarzalny ten pattern. Wejście bębnów w 0:40 sekundzie moim zdaniem jest za lekkie gatunkowo przez co zamiast w klimatach wojny i pokoju poczułem się jak na plaży na bahamach. Potem gdy zaczynają grać skrzypce to kontrast między nimi a tymi bębnami ociera się wręcz dysonans (wiem, że pomiędzy melodycznymi a niemelodycznymi instrumentami jest to niemożliwe, ale... chodzi tylko o nazwanie skojarzenia).
Zastanawiam się też nad poziom głośności ścieżki bębnów względem melodycznych instrumentów (słyszę głównie hihat i inne blachowate) . Ale może mój obecny odłsuch może mnie w tym momencie oszukiwać. Od 4:52 znowu kwestia ataku w smykach. W tym miejscu zastanawiałbym się też, nad odejściem od smyków. Uzyskałbyś dużo większy element wytchnienia w kompozycji gdybyś na krótki fragment odszedł od strunowych instrumentów i całość ograł na sekcji drewnianej. Flety klarnety oboje i fagoty dały by Ci dużo większy skok w dynamice a i brzmieniowo dałby inną jakość; słuchacz z pewnością byłby zaskoczony. Twoje rozwiązanie ( smyczki nadal grają w dole to samo co wcześniej (albo prawie to samo) z pogrywkami na oboju średnio mi siadły. Efekt zaskoczenia jest niewielki, próba rozprężenia atmosfery udana w połowie. Tak ja to odbieram. Od tego miejsca gdzieś tracę zainteresowanie kawałkiem. Progresja smyczków trochę za bardzo przewidywalna i ciągnie wkoło to samo. Bez modyfikacji, bez rozbudowy faktury, i ogólnie bez dynamiki.
Całość wogóle wydaje mi się być wybrakowana pod kątem grania różnym rodzajem dynamiki. Troszkę brakuje mi tego. Orkiestra symfoniczna to przede wszystkim te wszystkie piana, forte, sforzanta itpd itd. Jak tego nie ma to jest biednie. Fakt próbujesz manipulować dynamiką poprzez dokładanie i odejmowanie warstw instrumentów. Problemem jest jednak to - sam się często na to łapie - że nie zawsze trzeba nawalić pierdyliard instrumentów, żeby było czegoś więcej i głośniej. Czasem - a nawet lepiej - jest w innym miejscu zagrać mniej, delikatniej, tak by następna część, poprzez kontrast wydała się być głośniejsza.
Dobra kończę. Mało się znam. Pozdrawiam
PS. Rogi w 3:25 grają sygnał z intra z gumisiów. Takie skojarzenie.
PPS. Sorry za ścianę tekstu. Pisałem z "szybkiej odpowiedzi". Wyszło jak wyszło.
Zastanawiam się też nad poziom głośności ścieżki bębnów względem melodycznych instrumentów (słyszę głównie hihat i inne blachowate) . Ale może mój obecny odłsuch może mnie w tym momencie oszukiwać. Od 4:52 znowu kwestia ataku w smykach. W tym miejscu zastanawiałbym się też, nad odejściem od smyków. Uzyskałbyś dużo większy element wytchnienia w kompozycji gdybyś na krótki fragment odszedł od strunowych instrumentów i całość ograł na sekcji drewnianej. Flety klarnety oboje i fagoty dały by Ci dużo większy skok w dynamice a i brzmieniowo dałby inną jakość; słuchacz z pewnością byłby zaskoczony. Twoje rozwiązanie ( smyczki nadal grają w dole to samo co wcześniej (albo prawie to samo) z pogrywkami na oboju średnio mi siadły. Efekt zaskoczenia jest niewielki, próba rozprężenia atmosfery udana w połowie. Tak ja to odbieram. Od tego miejsca gdzieś tracę zainteresowanie kawałkiem. Progresja smyczków trochę za bardzo przewidywalna i ciągnie wkoło to samo. Bez modyfikacji, bez rozbudowy faktury, i ogólnie bez dynamiki.
Całość wogóle wydaje mi się być wybrakowana pod kątem grania różnym rodzajem dynamiki. Troszkę brakuje mi tego. Orkiestra symfoniczna to przede wszystkim te wszystkie piana, forte, sforzanta itpd itd. Jak tego nie ma to jest biednie. Fakt próbujesz manipulować dynamiką poprzez dokładanie i odejmowanie warstw instrumentów. Problemem jest jednak to - sam się często na to łapie - że nie zawsze trzeba nawalić pierdyliard instrumentów, żeby było czegoś więcej i głośniej. Czasem - a nawet lepiej - jest w innym miejscu zagrać mniej, delikatniej, tak by następna część, poprzez kontrast wydała się być głośniejsza.
Dobra kończę. Mało się znam. Pozdrawiam
PS. Rogi w 3:25 grają sygnał z intra z gumisiów. Takie skojarzenie.
PPS. Sorry za ścianę tekstu. Pisałem z "szybkiej odpowiedzi". Wyszło jak wyszło.