I właśnie takich tekstów od Ciebie oczekuję
Odnośnie samego tematu, to jak powszechnie wiadomo muzyka w filmach jest bardzo ważna. Ważny jest też jej brak. Czasami oglądając filmy wolałbym nie słyszeć danej ścieżki, bo potrafią one według mnie zepsuć filmowy klimat. Szczególnie dramatu. Nie ma to jak usłyszeć mało pasujący i mało emocjonalny kawałek w tle jakiegoś smutnego wydarzenia w jakimś filmie, bądź co gorsza utwór, który kompletnie nie pasuje. Często lepiej jest więc z muzyki rezygnować, zastępując ją zwyczajną ciszą, którą przeplatają jedynie mądre dialogi wprawiające nas w zastanowienie. Lubię więc i filmy, które podkładu muzycznego posiadają mało. Inteligentny dramat pozbawiony niemal w całości muzyki, z jednym niesamowicie smutnym utworem na sam koniec filmu - dla mnie to jest to, choć wszystko oczywiście zależy od koncepcji całości i pomysłu reżysera.
Odnośnie samego tematu, to jak powszechnie wiadomo muzyka w filmach jest bardzo ważna. Ważny jest też jej brak. Czasami oglądając filmy wolałbym nie słyszeć danej ścieżki, bo potrafią one według mnie zepsuć filmowy klimat. Szczególnie dramatu. Nie ma to jak usłyszeć mało pasujący i mało emocjonalny kawałek w tle jakiegoś smutnego wydarzenia w jakimś filmie, bądź co gorsza utwór, który kompletnie nie pasuje. Często lepiej jest więc z muzyki rezygnować, zastępując ją zwyczajną ciszą, którą przeplatają jedynie mądre dialogi wprawiające nas w zastanowienie. Lubię więc i filmy, które podkładu muzycznego posiadają mało. Inteligentny dramat pozbawiony niemal w całości muzyki, z jednym niesamowicie smutnym utworem na sam koniec filmu - dla mnie to jest to, choć wszystko oczywiście zależy od koncepcji całości i pomysłu reżysera.