Nie wytrzymałem żeby na ten temat nie napisać..
Dlaczego tak lubimy klasyki? To tylko nostalgia, wspomnienia?
Hmm jak słucham np kawałka z '92, to nie towarszyszą mi wspomnienia, tęsknota, bo ja ten kawałek poznałem w roku 2015.
Jednak dochodzę do wniosku, że on brzmi lepiej od 99% obecnie wydawanych nowości.. Brzmi bardziej ciepło, analogowo, przyjemniej dla ucha. Jest bardziej dynamiczny (nie ma tej wściekłej kompresji jak w większości obecnie produkowanej muzyki). Czasami nowoczesna muzyka przy wyższej głośności, brzmi jakby ktoś walił mnie cegłą w łeb. Melodie i aranżacje i są często mało kreatywne, schematyczne. Całość brzmi tak jakoś zimno i plastikowo. Nuty które się powtarzają, są zdehumanizowane - często nie ma w nich wariacji (każde powtórzenie danego dźwięku/nuty jest dokładnie takie same) i to też odbiera trochę życia współczesnej muzyce.
Muzyka staje się nudna, gdy utwory są tworzone pod linijkę!
A nie o to w muzyce chodzi, żeby robić wszystko jak w laboratorium.
Dołączam screena, w którym widać różnicę pomiędzy dobrze dobrze zmasterowanym utworem, a przekompresowanym.
Która wersja wygląda bardziej naturalnie, ciekawiej?
Gdzie jest lepsza dynamika (różnica pomiędzy najcichszymi i najgłośniejszymi dźwiękami)?
Tam gdzie forma fali jest sprasowana, mamy ucięte szczyty, wyrównane do zera..
Kompresja dynamiczna polega na zwiększeniu głośności najcichszych partii, przyciszeniu tych najgłośniejszych. Na koniec przeprowadzane jest wzmocnienie sygnału całości tak mocno, że dźwięk jest 'gnieciony'.
To tak jakbyś siedział/a w Porsche, przyszli mechanicy i podnieśli zawieszenie, a następnie od góry docisnęli dach w dół, tak że znajduje się on kilka centymetrów niżej, zgnieciony.
Twoja głowa jest w niego wciśnięta.
Super się jeździ tak obrobionym samochodem, nieprawdaż?
Dlaczego tak lubimy klasyki? To tylko nostalgia, wspomnienia?
Hmm jak słucham np kawałka z '92, to nie towarszyszą mi wspomnienia, tęsknota, bo ja ten kawałek poznałem w roku 2015.
Jednak dochodzę do wniosku, że on brzmi lepiej od 99% obecnie wydawanych nowości.. Brzmi bardziej ciepło, analogowo, przyjemniej dla ucha. Jest bardziej dynamiczny (nie ma tej wściekłej kompresji jak w większości obecnie produkowanej muzyki). Czasami nowoczesna muzyka przy wyższej głośności, brzmi jakby ktoś walił mnie cegłą w łeb. Melodie i aranżacje i są często mało kreatywne, schematyczne. Całość brzmi tak jakoś zimno i plastikowo. Nuty które się powtarzają, są zdehumanizowane - często nie ma w nich wariacji (każde powtórzenie danego dźwięku/nuty jest dokładnie takie same) i to też odbiera trochę życia współczesnej muzyce.
Muzyka staje się nudna, gdy utwory są tworzone pod linijkę!
A nie o to w muzyce chodzi, żeby robić wszystko jak w laboratorium.
Dołączam screena, w którym widać różnicę pomiędzy dobrze dobrze zmasterowanym utworem, a przekompresowanym.
Która wersja wygląda bardziej naturalnie, ciekawiej?
Gdzie jest lepsza dynamika (różnica pomiędzy najcichszymi i najgłośniejszymi dźwiękami)?
Tam gdzie forma fali jest sprasowana, mamy ucięte szczyty, wyrównane do zera..
Kompresja dynamiczna polega na zwiększeniu głośności najcichszych partii, przyciszeniu tych najgłośniejszych. Na koniec przeprowadzane jest wzmocnienie sygnału całości tak mocno, że dźwięk jest 'gnieciony'.
To tak jakbyś siedział/a w Porsche, przyszli mechanicy i podnieśli zawieszenie, a następnie od góry docisnęli dach w dół, tak że znajduje się on kilka centymetrów niżej, zgnieciony.
Twoja głowa jest w niego wciśnięta.
Super się jeździ tak obrobionym samochodem, nieprawdaż?