Słuchałem już wcześniej, w porównaniu do poprzednich produkcji jest to coś świeżego, ten basowy efekt naprawdę robi swoją robotę. Pozytywna sprawa, jak zresztą zawsze. Fajnie jest od czasu do czasu posłuchać czegoś takiego. 5/5 to chyba u ciebie norma, musisz dla odmiany wrzucić kiedyś totalnego crapa :-) Pozdrawiam.
Elegancja i w brzmieniu i w aranżu i w dawce energii zawartej w tym numerze. Jedyne, co w moim guście nie do końca pasuje to miejscami te synthy... ale i tak jest 5
(30.12.2016, 1:44)Mocade napisał(a): Słuchałem już wcześniej, w porównaniu do poprzednich produkcji jest to coś świeżego, ten basowy efekt naprawdę robi swoją robotę. Pozytywna sprawa, jak zresztą zawsze. Fajnie jest od czasu do czasu posłuchać czegoś takiego. 5/5 to chyba u ciebie norma, musisz dla odmiany wrzucić kiedyś totalnego crapa :-) Pozdrawiam.
no chyba ostatnio przechodze na jakieś wariacje bardziej coraz bardziej szalone te bity wychodza,a ja coraz mniej świadomie je tworze. Po prostu siadam i "się robi", a ja mam poczucie, że uzyczam tylko ciała i umysłu
(7.01.2017, 12:02)Maciek napisał(a): Elegancja i w brzmieniu i w aranżu i w dawce energii zawartej w tym numerze. Jedyne, co w moim guście nie do końca pasuje to miejscami te synthy... ale i tak jest 5
no ale bez nich nie byłoby róznorodności no ale podejrzewam, że nie każdemu bedzie pasować ale kurde "coś" mnie ciągnie do tych syntezotorów (szególeni jak takie fajne "vyntydżowe" brzmienie maja )
Hmmm... dziś ambiwalentnie; owszem jest świetnie ułożony Funk Beat (a'la Stevie Wonder'a "Higher Ground"/"Superstition"); głęboko syntetyczny (quasi Moog Synthesizer) i basowy; z subtelnie psychodelicznym Riff'em gitary, z akcentem Brass'ów w tle; lecz... jest to wszystko zbyt powtarzalne w aranżu, mechaniczne. Brakuje mi feeling'u, owego charme; dreszczyku "nieprzeciętnej" emocji. Technicznie: no change. Well done, Funky.